Pomieszanie
z poplątaniem mam. Właśnie dotarło do mnie że już nie panuję nad tym
jakie zdjęcia prac zostały Wam zaprezentowane a wszystkiemu winny
Facebook. Chaos wkradał się stopniowo, najpierw miałam zamiar
publikować częściej wiec posty tam pojawiały sie częściej niż tu, potem pojawiły się grupy w których też chciałam coś
zaprezentować i bałagan gotowy. Teraz muszę wszystko wyprostować
Jednak zanim zacznę sprzątanie pochwalę się tym co dostałam od przyjaciółki.
Kto oglądał na
Pinterest moje tablice (
tu ) wie zapewne że fascynują mnie miniogrody.
Nie mam ręki do roślin, mąż się ze mnie śmieje że nawet kaktusa potrafię zamordować...no cóż kocham rośliny i kwiaty ale nie mam magicznego "zielonego palucha"
Kupne kwiaty jakoś się jednak klimatyzują w moim otoczeniu niestety tylko do pierwszego przesadzania...
Wczoraj odwiedziłam moją przyjaciółkę Bożenkę, posiadaczkę wielu talentów i dostałam od Niej takie oto cudo, uroczy ogródek ziołowy z możliwością własnej aranżacji, jestem taka szczęśliwa teraz mam swój mini ogródek. Puki co grzebać w ziemi nie muszę więc istnieje szansa że pocieszę się tą zielenią.
Drugie cudo było dla kogoś innego ale nie mogłam się oprzeć i zrobiłam zdjęcie.
Bożenka tworzy jeszcze inne cuda, koniecznie odwiedźcie jej bloga
http://decory.blog.onet.pl/
Gwarantuję że zostaniecie na dłużej!
A wracając do mojego bałaganu i pomieszania z poplątaniem
Zacznę
najpierw od malowanych butów. Białe tenisówki i turkusowe trampki były
na blogu a szare i czarne tenisówki umknęły w jakiś zakamarek i
zupełnie wyleciały mi z głowy.
Kolejna rzecz do pokazania to moja "pracownia"...ale najpierw historyjka do obrazka :)
Kiedyś i ja miałam wiele miejsc
dla moich przydasiów pochowanych w większości przez chaotyczność mojej
natury ale i troszkę przed dziećmi troszkę z braku miejsca. Jak wiele innych kobiet spędzam tyle czasu w kuchni że pewnego dnia uznałam że
to co jest mi potrzebne zazwyczaj tam właśnie zaciągam. Kiedyś więcej
lepiłam z masy solnej a to oznacza mączny bałagan wiec lepsza do tego
celu jest jednak kuchnia. Pewnie że po mieszkaniu upycham jeszcze
różniste bałagany robótkowe ale w dwóch pokojach z kuchnią przy
czteroosobowej rodzinie + pies + akwarium niewiele można poupychać :)
Bardziej się zdyscyplinowałam z rozwlekaniem po kątach wszystkiego w
momencie kiedy otworzyłam Działalność Gospodarczą. Przyznam się Wam że
miałam pewne obawy przed pokazywaniem publicznie mojego bałaganu tej
zbieraniny śmieci i domorosłych narzędzi brzydkich plastikowych pudełek
po żelkach, które dostałam od znajomej, skrzynek na szpargały z
warzywniaka ... no i moje osobiście wyplatane koszyki z papierowej
wikliny, każdy z innej bajki... podrapanego stołu z poplamionym farbami
blatem... niewidoczny na zdjęciu jest magazyn plastikowych butelek pod
blatem ... jak sprzątnęłam i poukładałam wszystko to doszłam do wniosku
że ta moja bieda wcale tak źle nie wygląda mało tego powiedzialabym nawet że jestem szczęściarą.
Oto moja
PRACOWNIA jestem z niej dumna tutaj są moje wszystkie "skarby" kombinowane z niczego albo
długo ciułane i pieczołowicie przechowywane przez lata.Niektóre narzędzia są ze mną połowę
mojego życia dbam o nie i dobrze mi służą... Nie zawsze tak wyglądała to
stan na dzień dzisiejszy, dużo można uzbierać przez 15 lat bo tyle mam
już ten kącik.
Życzę Wam żebyście miały to swoje miejsce każdy
potrzebuje azylu...chociażby w kuchni pod kaloryferem między oknem a
lodówką :)
Zdjęcie i opis powstaly na potrzeby mojego drugiego bloga ale dzięki temu Wam również mogę przedstawić moją "pracownię ". Musiałam ja nieco odgruzować zanim chwyciłam za aparat.
Dziękuję za odwiedzimy i każde słowo zostawione pod postem.
Będzie mi miło gościć Cię ponownie.