Muszę sobie sprawić dłutka do rzeźbienia, najlepiej takie do linorytu z wymiennymi końcówkami gdzieś takie widziałam.
Jakiś czas temu uzbierałam w lesie szyszek, obok mojego bloku rośnie modrzew i przy większym wietrze gubi śliczne szyszki, patyków i malutkich żołędzi nazbierałam wracając z dziećmi ze szkoły. Nazbierało się sporo tych śliczności ;) Z kartonu wycięłam wianek oblepiłyśmy go z moją córcią gazetami a potem serwetką, kiedy wysechł poprzyklejałam szyszki i badylki. Taki wianek marzył mi się już bardzo dawno...
Na zdjęciu widać jeszcze kawałek aniołka autorstwa mojego dziecka.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i dziękuję za każdy komentarz.
wisior jest rewelacyjny!Inny niż zwykłam u Ciebie widzieć ,taki troszkę w afrykańskim stylu..ale bardzo bardzo efektowny!!!
OdpowiedzUsuńWianek uroczy..taki troszke jesienny już,a aniołka z chęcią zobaczyłabym całego!
pozdrawiam cieplutko:***
Przecudny...
OdpowiedzUsuńZdolne pazurki- super podrapały.
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś mi na e-mail przesłać namiary zakupów fimo? Jest to dla mnie wyzwanie.
pięęękny!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że taki podrapany wisior wygląda bardzo interesująco. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodrapaniec wyglada jak talizman:-)
OdpowiedzUsuńZ takim pięknym wiankiem też nie czekałabym do jesieni, jest uroczy!
OdpowiedzUsuń